Prawica Rzeczypospolitej
Prawica Rzeczypospolitej na Facebook
Prawica Rzeczypospolitej na YouTube
ECPM

Wsparcie

Newsletter Prawicy
Jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowościach na stronie i działalności Prawicy.
» Zamawiam
Struktury lokalne
Do pobrania
Logo Prawicy Rzeczypospolitej.
Logo Prawicy Rzeczypospolitej
Szukaj
Aktualności
21-11-2007
Czy jest dziś w Polsce Prawica? - tekst Marka Jurka dla Rzeczpospolitej

Polski system wyborczy wprowadził mur chroniący interesy partyjnych central przed oddziaływaniem opinii publicznej. Społeczeństwu pozostaje rola kibiców – pisze były marszałek Sejmu

Większość komentatorów, niezależnie od zadowolenia z wyniku wyborów, widzi w nim jeden pożytek – uporządkowanie sceny politycznej. Czy jednak „uporządkowanie sceny” przyniesie porządek w polskim życiu publicznym?

Karuzela tematów zastępczych

Na razie obie wielkie partie zaserwowały społeczeństwu cały serial awantur proceduralnych i konfliktów personalnych. Mocno musieli się zawieść ci, którzy liczyli, że nie będą się powtarzać działania z czasów rządów PiS, takie jak próba unieważnienia wyniku wyborów samorządowych na dziesiątej części terytorium kraju (bo mąż prezydent Warszawy spóźnił się parę godzin z oświadczeniem majątkowym), jak odrzucenie przez PO propozycji kompromisu na rzecz bardziej zrównoważonego i lepszego składu KRRiT, a także jak irracjonalne referendum wojewódzkie w sprawie Rospudy.

Nie minął miesiąc od wyborów, a już oglądaliśmy ataki na Stefana Niesiołowskiego przy obejmowaniu przezeń funkcji wicemarszałka i – odwrotnie – zablokowanie kandydatury Zbigniewa Romaszewskiego na analogiczne stanowisko w Senacie, demonstracyjną nieobecność Jarosława Kaczyńskiego na ceremonii przekazania władzy Donaldowi Tuskowi i próbę odebrania Janowi Ołdakowskiemu kierownictwa Muzeum Powstania Warszawskiego (którego Ołdakowski był organizatorem i twórcą), a wreszcie marginalizację PiS w sejmowej komisji nadzorującej służby specjalne.

Przy całej emocjonalnej atmosferze tych konfliktów trudno je uznać za wyraz realnych problemów Polski, a właśnie tego wykładnikiem powinien być pluralizm partii politycznych. Powstaje pytanie: czy karuzela PO – PiS kręci się tylko po to, by pokazywać polskiej opinii tematy zastępcze? Pytanie o tyle niepokojące, że ciągle mnożące się konflikty kryją zasadnicze podobieństwo obu czysto wyborczych partii, które nawet kooperację potrafiły podjąć tylko tam, gdzie w istocie również chodziło o działania destrukcyjne.

Tak było bowiem przy blokowaniu prac konstytucyjnych nad potwierdzeniem prawa do życia (którego przełomowym momentem była podjęta przez PiS i PO – po czterech miesiącach prac – próba zmiany składu Komisji Konstytucyjnej), również wtedy, gdy obie wielkie partie przeszły na pozycje LiD w sprawie traktatu konstytucyjnego, czy w końcu skutecznie przeprowadzone porozumienie obu partii co do przerwania kadencji Sejmu.

Czy w polityce potrzebne są idee?

Każda partia polityczna musi prowadzić swą działalność przez dobrze funkcjonujące państwo i w dialogu z opinią publiczną, którą przekonuje do swych wartości, propozycji i ocen, i której oczekiwania podejmuje w swej polityce. Bez tego polityka staje się kompletnie wyobcowana albo popada w populizm w najgorszym znaczeniu tego słowa.

Ale właśnie w ramach tak rozumianej polityki prawica, troszcząc się o sprawy elementarne – pracę, bezpieczeństwo i przedsiębiorczość – ma zadania szczególne. W świecie partykularnych interesów i partyjnych namiętności (które zawsze będą obecne w wolnym społeczeństwie) sensem politycznej prawicy jest świadome zaangażowanie na rzecz ładu moralnego, narodowej racji stanu (do której realizacji przekonywać powinna społeczeństwo), wartości republikańskich, a więc znaczenia przekonań i osobistej odpowiedzialności w polityce.

Dziś te sprawy konkretyzują się w paru najważniejszych problemach. Kryzys demograficzny wynika z problemów kulturowych i społecznych, ale jest też ilustracją zjawisk o wiele szerszych, np. złej struktury społecznej – efektu ułomnego rozwoju gospodarczego. Kazimierz Marcinkiewicz był pierwszym premierem, który w tej kwestii złożył poważne deklaracje polityczne. Ale, niestety, nie poszły za tym realne działania rządu, a te, które podjął parlament (zmniejszenie podatków bezpośrednich dla rodzin wychowujących dzieci, zasiłki porodowe), zostały przeprowadzone w poważnej kontrowersji z rządem.

Tymczasem chodzi tu nie o ukontentowanie chrześcijańsko-konserwatywnych wyborców, ale po prostu o przyszłość Polski: o sprawiedliwość podatkową i poziom życia rodzin z dziećmi, o ciągłość pokoleń, o zachowanie bezpieczeństwa na rynku ubezpieczeń, o nieotwieranie luki demograficznej z jej wszystkimi konsekwencjami dla bezpieczeństwa, szkolnictwa, polityki społecznej i kulturalnej, znanymi z Niemiec i Francji.

Sprawa druga – miejsce Polski w Europie. Polska musi je znaleźć między konformizmem dostosowywania się z góry do oczekiwań państw dominujących w Unii a utylitaryzmem jednostronnego poszukiwania korzyści, co z góry skazane jest na ograniczone powodzenie. W ten sposób ani nie zbudujemy autorytetu i pozycji Rzeczypospolitej, ani nie wykorzystamy szansy na efektywne współkształtowanie Europy. Tymczasem w Europie Polska powinna być konsekwentnym rzecznikiem solidarności, w której przejawia się realna, a nie oficjalna, jedność suwerennych narodów.

Ta solidarność to zaangażowanie we współpracę z konsolidującymi swą niepodległość państwami na wschodzie Europy, to współpraca i solidarność atlantycka, to szacunek dla geopolityki państw Europy Środkowej, to solidarność energetyczna. Ale również budowa silnej opinii chrześcijańskiej w Europie, bo tylko tą drogą można otworzyć rzeczywistą debatę na temat moralnej treści jedności europejskiej. To również budowanie autorytetu Polski przez politykę praw człowieka zakorzenioną w prawie natury, obronie wolności religijnej w świecie, poczuciu duchowej i cywilizacyjnej solidarności świata chrześcijańskiego.

Sprawa trzecia – przywrócenie autorytetu państwa i uzdrowienie polskiej demokracji. Dziś jej główną bolączką jest zamknięty układ nacechowany przesadną oligarchiczną władzą bossów i central partyjnych. Można szukać różnych dróg otwarcia systemu politycznego, zbudowania jego autentycznego związku z opinią publiczną. Ale dziś najprostszym i najbardziej realnym sposobem osiągnięcia tego celu jest wprowadzenie wyborów większościowych w jednomandatowych okręgach wyborczych.

Był to jeden ze sztandarowych postulatów Platformy Obywatelskiej. Jednak PO ani w Sejmie z większością SLD, ani z większością PiS nie podjęła żadnych kroków dla koniecznej w tej sprawie zmiany art. 96 konstytucji. I już dziś słychać, że teraz, gdy większość ma PO, znowu będzie to niemożliwe, bo nawet PSL się nie zgadza. Tymczasem trzeba otworzyć debatę konstytucyjną i dążyć do koniecznego porozumienia z opozycją albo szukać rozwiązań pośrednich, jednak takich, które zagwarantują maksymalną otwartość systemu politycznego, które jak najszerzej otworzą pole dla zaangażowania politycznego Polaków.

Polska w rękach warlordów

Pewien wybitny polityk PO tuż przed wyborami podzielił się ze mną przekonaniem, że Polskę po wyborach czekają tylko kolejne lata permanentnej kampanii prezydenckiej bez widoków na zakończenie nawet po roku 2010.

To oznacza, że wielkie partie będą się zajmować raczej budowaniem wizerunków dla celów wyborczych niż prowadzeniem konsekwentnej polityki. I oczywiście nie zapowiada to ich zdolności do głębszego porozumienia. Tak było w każdej ze wskazanych spraw. Na przykład stanowisko w sprawie traktatu konstytucyjnego zostało bardzo mocno zdefiniowane tak przez PiS, jak przez PO na użytek wyborów europejskich 2004. Potem sztandary zwinięto. To samo dotyczy polityki solidarności wobec rodzin czy reformy systemu politycznego.

Bez naprawy polityki polskiej nie wyprowadzimy jej poza demagogię wyborczą. Bez przywrócenia w niej miejsca dla zasad i przekonań nie będziemy mieli ani poważnej debaty, ani długofalowej i owocnej akcji państwa.

Tymczasem od reformy polityki polskiej jesteśmy bardzo daleko. Pozornie budujemy system bipolarny w stylu niemieckim. Warto jednak zauważyć, że system niemiecki opiera się na akceptacji społecznej, nie na ograniczeniach prawnych. Wyborami pierwotnymi w Niemczech są wybory w jednomandatowych okręgach wyborczych (wygrana w trzech takich okręgach daje każdej partii prawo do reprezentacji również proporcjonalnej; próg pięcioprocentowy ma charakter uzupełniający).

Nasz obecny system to karykatura niemieckiego. Mamy nie tyle próg, co mur wyborczy chroniący interesy partyjnych central przed oddziaływaniem opinii publicznej. Społeczeństwu – by użyć metafory na czasie – pozostaje rola kibiców walk wyborczych warlordów. I periodyczne odreagowywanie złości podczas wielkich wyborczych igrzysk.

Marek Jurek



Copyright © Prawica Rzeczypospolitej

[ wykonanie ]